Kot Osoba

Audio: Kristen Roupenian czyta.

Margot poznała Roberta w środowy wieczór pod koniec swojego jesiennego semestru. Pracowała za stoiskiem z koncesjami w kinie artystycznym w centrum miasta, kiedy przyszedł i kupił duży popcorn i pudełko Red Vines.

„To … niezwykły wybór,” powiedziała. „Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek wcześniej sprzedała pudełko Red Vines.”

Flirtowanie z klientami było nawykiem, który nabyła, gdy pracowała jako baristka, i który pomagał w otrzymywaniu napiwków. W kinie nie zarabiała na napiwkach, ale poza tym praca była nudna, a ona uważała, że Robert jest uroczy. Nie na tyle, żeby podejść do niego na imprezie, ale na tyle, że mogłaby się w nim zadurzyć, gdyby siedział naprzeciwko niej podczas nudnych zajęć – choć była pewna, że skończył studia, miał co najmniej dwadzieścia lat. Był wysoki, co jej się podobało, i mogła dostrzec krawędź tatuażu wyłaniającą się spod podwiniętego rękawa jego koszuli. Ale był po ciężkiej stronie, jego broda była trochę za długa, a ramiona lekko pochylone do przodu, jakby coś chronił.

Robert nie odebrał jej flirtu. Albo, jeśli to zrobił, pokazał to tylko przez odsunięcie się, jakby chciał, żeby się pochyliła w jego stronę, spróbowała trochę mocniej. „Cóż,” powiedział. „O.K., w takim razie.” Włożył do kieszeni resztę.

Ale w następnym tygodniu znów wszedł do kina i kupił kolejne pudełko Red Vines. „Jesteś coraz lepsza w swojej pracy,” powiedział jej. „Tym razem udało ci się mnie nie obrazić.”

Wzruszyła ramionami. „Jestem do awansu, więc,” powiedziała.

Po filmie, wrócił do niej. „Dziewczyno ze stoiska z koncesjami, daj mi swój numer telefonu”, powiedział, a ona, zaskakując samą siebie, zrobiła to.

Od tej małej wymiany zdań na temat Red Vines, przez następne kilka tygodni zbudowali misterne rusztowanie z żartów przez tekst, riffy, które rozwijały się i zmieniały tak szybko, że czasami trudno jej było za nimi nadążyć. Był bardzo bystry, a ona przekonała się, że musi się napracować, żeby mu zaimponować. Wkrótce zauważyła, że kiedy pisała do niego SMS-a, on zazwyczaj odpisywał jej od razu, ale jeśli potrzebowała więcej niż kilka godzin na odpowiedź, jego następna wiadomość zawsze była krótka i nie zawierała pytania, więc to do niej należało ponowne zainicjowanie rozmowy, co zawsze robiła. Kilka razy zdarzyło się, że na dzień lub dwa odwróciła się od niego i zastanawiała się, czy wymiana zdań w ogóle nie zaniknie, ale wtedy przychodziło jej do głowy coś zabawnego, co mogła mu powiedzieć, albo widziała w Internecie obrazek, który był związany z ich rozmową, i znowu zaczynali. Nadal nie wiedziała o nim zbyt wiele, ponieważ nigdy nie rozmawiali o niczym osobistym, ale kiedy wylądowali dwa lub trzy dobre dowcipy z rzędu, był to rodzaj radości, jakby tańczyli.

Pewnego wieczoru podczas okresu czytania, narzekała, że wszystkie jadalnie są zamknięte i nie ma jedzenia w jej pokoju, ponieważ jej współlokatorka splądrowała jej paczkę, a on zaproponował, że kupi jej trochę Red Vines, aby ją podtrzymać. Na początku odpierała to kolejnym żartem, bo naprawdę musiała się uczyć, ale on powiedział: „Nie, mówię poważnie, przestań się wygłupiać i przyjdź teraz”, więc włożyła kurtkę na piżamę i spotkała się z nim w 7-Eleven.

Było około jedenastej. Przywitał się z nią bezceremonialnie, jakby widział ją codziennie, i zabrał ją do środka, aby wybrała jakieś przekąski. W sklepie nie było Red Vines, więc kupił jej Cherry Coke Slurpee, torebkę Doritos i zapalniczkę w kształcie żaby z papierosem w ustach.

„Dziękuję za prezenty” – powiedziała, gdy znaleźli się z powrotem na zewnątrz. Robert miał na sobie czapkę z króliczego futra, która opadała mu na uszy i grubą, staromodną puchową kurtkę. Pomyślała, że to dobry wygląd dla niego, choć trochę głupkowaty; kapelusz wzmocnił jego aurę drwala, a ciężki płaszcz ukrył jego brzuch i nieco smutne ramiona.

„Nie ma za co, dziewczyno od koncesji,” powiedział, choć oczywiście znał już jej imię. Pomyślała, że chce ją pocałować i przygotowała się, żeby się uchylić i ofiarować mu swój policzek, ale zamiast pocałować ją w usta, wziął ją za rękę i pocałował delikatnie w czoło, jakby była czymś cennym. „Ucz się pilnie, kochanie”, powiedział. „Do zobaczenia wkrótce.”

Na spacerze z powrotem do akademika, była wypełniona iskrzącą się lekkością, którą rozpoznała jako znak rozpoczynającego się zauroczenia.

Podczas gdy była w domu na przerwie, pisali SMS-y prawie non-stop, nie tylko żarty, ale małe aktualizacje o swoich dniach. Zaczęli mówić sobie dzień dobry i dobranoc, a kiedy zadała mu pytanie, a on nie odpowiedział od razu, poczuła ukłucie niespokojnej tęsknoty. Dowiedziała się, że Robert miał dwa koty, o imionach Mu i Yan, i razem wymyślili skomplikowany scenariusz, w którym jej kot z dzieciństwa, Pita, wysyłałaby zalotne SMS-y do Yan, ale kiedy Pita rozmawiała z Mu, była formalna i zimna, bo była zazdrosna o związek Mu z Yan.

„Dlaczego cały czas piszesz SMS-y?” ojczym Margot zapytał ją podczas kolacji. „Czy masz z kimś romans?”

„Tak,” odpowiedziała Margot. „Ma na imię Robert i poznałam go w kinie. Jesteśmy w sobie zakochani i prawdopodobnie się pobierzemy.”

„Hmm,” powiedział jej ojczym. „Powiedz mu, że mamy do niego kilka pytań.”

„Moi rodzice pytają o ciebie,” napisała Margot, a Robert odesłał jej emoji z uśmiechniętą buźką, której oczy były serduszkami.

Kiedy Margot wróciła do kampusu, z chęcią zobaczyła Roberta ponownie, ale okazał się on zaskakująco trudny do zdobycia. „Przepraszam, zajęty tydzień w pracy”, odpowiedział. „Obiecuję, że wkrótce się odezwę”. Margot nie podobało się to; czuł się tak, jakby dynamika przesunęła się poza jej korzyść, a kiedy w końcu poprosił ją o pójście do kina, zgodziła się od razu.

Film, który chciał zobaczyć, grał w teatrze, w którym pracowała, ale zaproponowała, że zobaczą go w dużym multipleksie tuż za miastem zamiast; studenci nie chodzili tam zbyt często, bo trzeba było jechać. Robert przyjechał po nią w zabłoconym białym Civicu z papierkami po cukierkach wysypującymi się z uchwytów na kubki. Podczas jazdy był cichszy, niż się spodziewała, i nie patrzył na nią zbyt często. Zanim minęło pięć minut, poczuła się bardzo nieswojo, a kiedy wjechali na autostradę, przyszło jej do głowy, że mógłby ją gdzieś zabrać, zgwałcić i zamordować; w końcu prawie nic o nim nie wiedziała.

W chwili, gdy o tym pomyślała, powiedział: „Nie martw się, nie zamierzam cię zamordować”, a ona zastanawiała się, czy dyskomfort w samochodzie był jej winą, ponieważ zachowywała się nerwowo i nerwowo, jak dziewczyna, która myślała, że zostanie zamordowana za każdym razem, gdy szła na randkę.

„W porządku – możesz mnie zamordować, jeśli chcesz”, powiedziała, a on roześmiał się i poklepał ją po kolanie. Ale nadal był niepokojąco cichy, a wszystkie jej kipiące próby nawiązania rozmowy odbijały się od niego. W kinie zażartował z kasjerki na stoisku z koncesjami na temat Red Vines, co się nie udało w sposób, który zawstydził wszystkich zainteresowanych, ale Margot najbardziej.

Podczas filmu nie trzymał jej za rękę ani nie objął jej ramieniem, więc kiedy wrócili na parking, była już całkiem pewna, że zmienił zdanie na temat lubienia jej. Miała na sobie legginsy i bluzę, i to mogło być problemem. Kiedy wsiadła do samochodu, powiedział: „Cieszę się, że się dla mnie wystroiłaś”, co uznała za żart, ale może faktycznie uraziła go tym, że nie potraktował randki wystarczająco poważnie, czy coś. Miał na sobie khaki i koszulę button-down.

Once I start writing a poem I cant stop.
„Once I start writing a poem, I can’t stop.”

„Więc, chcesz iść na drinka?” zapytał, gdy wrócili do samochodu, jakby bycie uprzejmym było obowiązkiem, który został na niego nałożony. Margot zdawało się oczywiste, że oczekuje od niej odmowy, a kiedy to zrobi, nie będą już więcej rozmawiać. To ją zasmuciło, nie tyle dlatego, że chciała nadal spędzać z nim czas, ile dlatego, że miała wobec niego tak duże oczekiwania podczas przerwy i nie wydawało się sprawiedliwe, że wszystko tak szybko się rozpadło.

„Chyba możemy iść na drinka?”Powiedziała.

„Jeśli chcesz,” odpowiedział.

„Jeśli chcesz” było tak nieprzyjemną odpowiedzią, że siedziała w milczeniu w samochodzie, dopóki nie szturchnął jej nogą i nie powiedział, „Co się dąsasz?”

„Nie dąsam się,” powiedziała. „Jestem tylko trochę zmęczona.”

„Mogę cię odwieźć do domu.”

„Nie, po tym filmie przydałby mi się drink.” Mimo, że był grany w głównym kinie, film, który wybrał był bardzo przygnębiającym dramatem o Holokauście, tak nieodpowiednim na pierwszą randkę, że kiedy to zaproponował, powiedziała, „Lol r u serious,” a on zażartował, że żałuje, że źle ocenił jej gust i mógłby ją zabrać na komedię romantyczną.

Ale teraz, kiedy powiedziała to o filmie, on lekko się skrzywił, a jej przyszła do głowy zupełnie inna interpretacja wydarzeń tej nocy. Zastanawiała się, czy może próbował jej zaimponować, proponując film o Holokauście, ponieważ nie rozumiał, że film o Holokauście to nieodpowiedni rodzaj „poważnego” filmu, którym można zaimponować osobie pracującej w kinie artystycznym, czyli takiej, za jaką prawdopodobnie ją uważał. Może, pomyślała, jej sms „lol r u serious” zranił go, onieśmielił i sprawił, że czuł się przy niej niekomfortowo. Myśl o tej możliwej wrażliwości dotknął ją, a ona czuła się bardziej uprzejmy wobec niego, niż miała przez całą noc.

Gdy zapytał ją, gdzie chce iść na drinka, nazwała miejsce, gdzie zwykle spędzał czas, ale zrobił minę i powiedział, że to było w getcie studenckim, a on zabrał ją gdzieś lepiej. Poszli do baru, w którym nigdy nie była, podziemnego miejsca typu speakeasy, bez żadnego znaku informującego o jego obecności. Była tam kolejka, żeby wejść do środka, a kiedy czekali, zaczęła się wiercić, próbując wymyślić, jak powiedzieć mu to, co chciała mu powiedzieć, ale nie mogła, więc kiedy bramkarz poprosił o jej dowód tożsamości, po prostu mu go wręczyła. Bramkarz prawie nawet nie spojrzał na nią; po prostu uśmiechnął się i powiedział, „Tak, nie,” i pomachał jej na bok, jak on gestem w kierunku następnej grupy ludzi w kolejce.

Robert poszedł przed nią, nie zauważając, co się działo za nim. „Robert,” powiedziała cicho. Ale on się nie odwrócił. W końcu ktoś z kolejki, kto zwracał na to uwagę, klepnął go w ramię i wskazał na nią, przycupniętą na chodniku.

Dodaj komentarz